Od Wilczego Futra

 

Narracja pierwszoosobowa


Dzień jak dzień. Patrol, polowanie, rozmowa z mamą. Próba ukrycia uczuć do jednej kotki.
Liżę swoje futro. Nie wyglądam jak mama. Ciekawe jaki jest mój ojciec? Może podobny do mnie?
Irysowa Gwiazda ma inny kolor futra niż ja, jest wyższa. A ja jak jakiś uczeń. Wstaję i idę powoli do
legowiska Medyków, ostatnio coraz częściej odwiedzam Skowronkową Ćmę. Ten kocur jest strasznie
mądry! I wie mnóstwo.
– Dzień dobry Łania Koro!- mówię radośnie do zastępczyni i chylę lekko głowę. W końcu jest
zastępczynią! I bliską przyjaciółką Irysowej Gwiazdy. Pamiętam jak byłem kociakiem to mówiłem do
niej ciociu.
– Dobry. Co u ciebie młody?- odpowiada po chwili kotka.
– Nie najgorzej ciociu, idę odwiedzić Medyka.- Zastępczyni patrzy na mnie zdziwiona.
– Nic Ci nie jest? Przecież możesz powiedzieć.- Śmieje się cicho. Zawsze tak jest. Cała ciocia,
zawsze troskliwa.
– Ale mi nic nie jest, lubię odwiedzać medyków … nie chce mówić tego w obozie, bo jeszcze myślę
nad tym.- szepcze cicho do niej. Nie jestem jeszcze pewny czy chce być na pewno wojownikiem.
Jednak bycie medykiem ma mnóstwo minusów.
– Jak będziesz chciał kiedyś pogadać to przychodź do mnie śmiało.- Uśmiecham się. I niech ktoś mi
powie, że ona nie jest fajna!
– Zapamiętam, dziękuję. Tylko proszę … nie mów mamie wiesz jaka ona potrafi być.- Kotka
przytakuje. Zna dobrze mamę, a nawet lepiej.
– Wiem, wiem jaka ona jest, od razu przyjęłaby to jako fakt.- Racja, mama jest dziwna.- Ja muszę iść
już młody, miłego dnia.
– Miłego.- Odpowiadam krótko, a kotka odchodzi ode mnie. Kontynuuje pójście do medyka. Już
pachnie ziołami, znam pomimo bycia wojownikiem dość dużo ziół. Dużo czasu w życiu spędziłem u
medyków. Nie muszę się denerwować jak, by mi się coś stało/albo nie byłoby medyków w okolicy.
Trzeba moim zdaniem znać, choć podstawy.
– Dzień dobry Skowronkowa Ćma!- Wołam radośnie wchodząc do legowiska medyka. Medyk kiwa
głową na znak pozdrowienia.
– Miło mi, że odwiedzasz mnie Wilcze Futro, pomógłbyś mi z ziołami? Brakuje mi pajęczyn i nasion
maku, a ty wiesz gdzie one są.- Patrzę na niego zdziwiony, no wiem gdzie leżą jednak po co mam mu
pokazać gdzie one są?
– Nie rozumiem.
– Chodzi o to czy pomożesz mi zebrać, jak bym to zrobił sam to zajmie mi to dużo czasu.
– Jak tak to bardzo chętnie!

-•-

Wyrywam korzeń z ziemi, skończyliśmy zbierania jakiś czas temu jednak poprosił mnie o wyrwanie
korzenia. Nie pamiętam co to za korzeń jednak zawsze coś? Pomogę, i nie powinienem się spóźnić
na wieczorny patrol. Wyrywam korzeń i idę z nim w kierunku obozu. Cały dzień prawie spędziłem na
zbieraniu ziół. Wchodzę do obozu po kilkunastu uderzeniach serca. Bardzo szybkim krokiem prawie
biegiem wchodzę do legowiska medyków. Marszczę brwi, czemu Skowronkowa Ćma śpi? Dam mu
się wyspać, dużo roboty było dziś. Odkładam korzeń i po wzięciu dwóch listków kocimiętki wychodzę.
– Wilcze Futro.- Zaczyna niemiło mama. Czyli przegapiłem patrol.- Gdzie byłeś? Nie poszedłeś na
patrol, więc MUSIAŁEŚ mieć dobry powód.
Odkładam liście kocimiętki na ziemi i patrzę kotce w oczy.
– Pomogłem Medykowi z ziołami, nie ma ucznia i mnie poprosił. Myślałem, że ci powiedział.-
Uśmiecham się miło. Mam jedną nadzieję, że nie zobaczy kocimiętki. Raz na jakiś czas wezmę ją, by
się rozerwać. Tak dla zabawy, poprawy humoru.
– Na przyszłość sam mnie informuj, tylko pamiętaj. Jesteś wojownikiem, nie medykiem. Twoim
priorytetem jest obrona i patrolowanie terenów, nie chodzenie za ziołami.- Mówi oficjalnie Irysowa
Gwiazda.
 – Oczywiście rozumiem - Odpowiadam krótko i biorę liście do pyszczka odchodząc do kotki. Nie zauważyła, tyle dobrego. A teraz czas zjeść kilka.


570 słów • Wilcze Futro zyskuje 5 pkt.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz