Od Bursztynowej Łapy

 

Narracja trzecioosobowa 


Prychanie, syczenie, wyciąganie pazurów, próba powalenia przeciwnika i wreszcie padanie bez życia na ziemię.
Obok niewielkiej brzozy duży kot sprężył się do skoku i hop! Gepardzi wojownik padł na ziemię martwy...

Bursztynowa łapa obudził się, oddychając szybko. Nie raz miał sen przedstawiający śmierć jego ojca, nie raz budził się spocony obok legowiska. Kociak wstał i pośpiesznie oczyścił sierść z ziemi, na której leżał już pewnie od godziny. Spojrzał w stronę śpiących obok niego kotów; jego brata Złotej Łapy i młodszego kolegi z legowiska Jastrzębiej Łapy. Żaden z nich nie miał koszmarów, a rudy uczeń co noc. Bursztynowa łapa wyszedł z legowiska uczniów i skierował się do wyjścia z obozu. Przechodząc przez tunel rozkojarzony kociak, wpadł na koty zapewne wracające z nocnego patrolu: Morską Otchłań, dawną przyjaciółkę z legowiska, w której skrycie się podkochiwał i jego mentora Cierniowego Lisa. Zielonooka zamruczała z rozbawieniem, gdy ich nosy dość boleśnie się zetknęły. Zastępca przywódcy, który został jego mentorem po śmierci ojca, rzucił mu ironicznie pogardliwe spojrzenie.
- Idziesz poćwiczyć przed sprawdzianem? - spytał prawdopodobnie tylko po to, by coś powiedzieć, najwyraźniej zauważył, że uczeń jest spięty.
Rudzielec potwierdził skinieniem i oddalił się przez tunel, mijając koty.

Po dwóch minutach truchtu zatrzymał się, zaczął nasłuchiwać i węszyć. Poczuł świeży trop łani, a po chwili usłyszał szelest. Wszystkie jego zmysły wyostrzyły się do granic możliwości, szybko rozejrzał się za swoją zwierzyną, a gdy ją zobaczył, zaczął powoli się skradać. Kiedy był już dostatecznie blisko, sprężył mięśnie i wyskoczył. Łania nie zdążyła zareagować, zachwiała się pod siłą uderzenia i upadła. Bursztynowa łapa nie czekał na zaproszenie. Skoczył na zwierzę i chwycił zębami za krtań...

Kilka metrów od obozu spotkał matkę i brata zapewne idących na sprawdzian. Miętowy Kwiat była mentorką syna. Gdy zobaczyli jak pokaźną zdobycz, ciągnie od razu podbiegli do niego, by mu pomóc. Razem przedostali łanie do obozu. Podeszła do nich Morska Otchłań, liznęła myśliwego po karku, zamieniła kilka słów z Miętowym Kwiatem i pomogła im. W ciągu tych cennych kilku sekund, gdy nikt na niego nie patrzył Bursztynowa Łapa, oderwał od łani nogę i szybkim krokiem odniósł ją do legowiska by ,,na później" schować pod posłaniem. Wychodząc, spotkał mentora.
- właśnie cię szukałem, jestem ciekawy, jak sobie poradzisz, bo jeśli dobrze to już dziś odbędziesz cało nocne milczące czuwanie -powiedział kocur, a widząc, że uczeń patrzy na niego wyzywająco, dodał — oczywiście jestem pewien, że dasz radę, ja... tylko... ja... no...
- dobrze już dobrze -prychnął uczeń, którego najwyraźniej poniosło, lecz teraz chyba był wręcz dumny, że udało mu się zakłopotać wojownika. Wojownika? Ba chyba raczej jednego z lepszych i pewniejszych siebie wojowników, zastępcę przywódcy i swojego mentora, jednym spojrzeniem! Cierniowy Lis nadal zakłopotany wycofał się na odchodne, rzucając coś w stylu ,,za dwie minuty przy wyjściu" Po czym znikną za kilkoma kotami, które dzieliły się językami i obserwowały zabawę maluchów.

Dziesięć minut później uczeń i mentor, bark w bark, ucho w ucho, pazur w pazur, wąs w wąs, (może poza tym, że rudzielec był mniejszy) biegli zgodnie z granicami terytorium. Choć Bursztynowa łapa większość cech odziedziczył po ojcu, (nie miał świetnego węchu) wszystkie zapachy rozpoznał poprawnie. Nie poddawał się szybko w starciu ze starszym, większym i bardziej doświadczonym wojownikiem, a podczas powrotu do obozu złapał wiewiórkę.

Na miejscu zastał brata wraz z mentorką, którzy pochylali się nad niewielkimi sójkami i żywo rozmawiali, zapewne o ceremonii. Podszedł do nich i przywitał się.
- Miałem tylko jeden błąd w tropieniu, ten dzik chyba zapadł się pod ziemie! Ale mama powiedziała, że dałem rade, jejku jak ja się ekscytuje...- odpowiedział Złota Łapa na jego ,,Hej".
- Rozmawiałam z Burzową Gwiazdą, mianowanie odbędzie się zaraz po zachodzie słońca. - wtrąciła Miętowy Kwiat, na co Bursztynowa Łapa instynktownie odwrócił się w kierunku, w którym zawsze zachodziło słońce.
- Jeśli mnie oczy nie mylą to, to teraz — powiedział cicho...

622 słowa • Bursztynowa Łapa zyskuje 6 pkt.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz