Od Bursztynowej Pręgi

 

Narracja trzecioosobowa


Trzy koty wybiegły z obozu i skręciły w bok, podeszły do żłobka od tyłu i zaczęły węszyć. Dobiegł ich zapach brudu, potworów i... Dwunożnych. 
-To pieszczochy dwunożnych? - spytał Złote Futro. 
-Eeeee, nie znam tego zapachu - przyznał jego brat. 
- Ale śmierdzi dwunożnymi.. - upierał się kocurek. 
- Nie mamy pewności to przecież mogą być włóczędzy, którzy śmierdzą dwunożnymi. Przecież pieszczochy nie wchodzą do lasu, a nawet jeśli to na pewno nie dali by rady porwać kotki spod nosa jej matki i dwóch sióstr - próbował wytłumaczyć sytuacje Bursztynowa Pręga. 
- To bezgwiezdni - odezwała się kotka która dotychczas tylko patrzyła w niebo. 
- Co!? A ty skąd to wiesz!? - odezwali się bracia jednocześnie. 
- Kiedyś, kiedy byłam jeszcze uczniem poszłam na patrol z Rwącym Nurtem poczułam ich zapach i on powiedział mi, że są to bezgwiezdni - odpowiedziała zielonooka udając, że nie widzi ich zdziwiony min. 
- A gdzie jest terytorium tych całych bezgwiezdnych? - spytał lekko poirytowany Złote Futro. 
  -To wie tylko Klan Gwiazdy, a tak na serio to po prostu żadne z nas, lepiej pójdźmy za tropem... - odpowiedziała kotka, a oni przytaknęli. 

Trop prowadził ich zygzakami.Co jakiś czas udawało im się wyłapać słaby zapach Porzeczki, co potwierdzało ich najgorsze obawy, małej nie udało się uciec i teraz pewnie stoi po środku wielkiej gromady śmierdzących dwunożnymi, brudnych kotów. Gdy wyszli z lasu na tereny dwónożnych, zapachy wielu bezgwiezdnych mieszały się i nie pochodziły tylko od dwónożnych, krzyżowały się, zawracały i skręcały. Wybrali najświeższy trop i poszli nim w kierunku obozów bezfutrzastych . Teraz byli już na środku terenów dwónożnych. Zapach prowadził do dużego legowiska z cegieł. Ostrożnie weszli i ukryli się za dużym stosem kamienia, zza którego mieli świetny podgląd na scenę która rozgrywała się przed nimi.
 - Czarna noc ocali Klan, czarna noc bez gwiazd! Czarna noc ocali Klan, czarna noc bez gwiazd - wyły koty zebrane pod najwyższą z gór gruzu na której siedziała mała wystraszona kotka. 
Porzeczka zauważyła ich i pisnęła, wiedzieli to ponieważ na nią patrzyli, było za głośno by mogli to usłyszeć. 
Nagle rozległo się tupanie i głosy dwunożnych. 
- Eh, znowu te koty - powiedział jeden
- Jeśli będą tu mieszkały nie zapłacę całej ceny! - zagroził drugi. 
- Do jutra wszystkich się pozbędę, na zawsze. - obiecał pierwszy. 
- Mam taką nadzieje - odpowiedział drugi. 
W panicznej ucieczce koty wskakiwały na parapety i wspinały się za stosy kamieni. Ich śladem ukrył się również patrol który poszukiwał kotki, tylko ona została nie ukryta. Pisnęła cicho Bursztynowej Łapie nie trzeba było dwa razy powtarzać, skoczył, gotów odsłonić kotkę swoim ciałem.
Dwónożny wystawił rękę, by złapać go za kark, lecz jego towarzysze byli szybsi; skoczyli na twarz  bezfutrzastemu, tak, że zaczął wymachiwać rękami na oślep. Drugi dwónożny podszedł do Bursztynowej Pręgi i Porzeczki z miną najlepszego, (choć żaden z jego gatunku nie może być najlepszy) tym razem kot nawet się nie zastanawiał - wyciągnął pazury i obaj dwónożni skończyli tak samo. Gdy wreszcie się poddali koty na wspólny sygnał odskoczyły. Morska Otchłań chwyciła Porzeczkę za kark i wszystkie koty uciekły ile sił w łapach, albo raczej pobiegły by tak gdyby nie to, że drogę zagrodził im szereg wrogo nastawionych wojowników. Koty nawet nie zdążyły zaatakować ponieważ nagle pojawili się dwunożni, cali podrapani i czerwoni od krwi. Bezgwiezdni uciekli na boki a ekipa ratunkową popędziła do lasu. Dopiero w połowie leśnej drogi do obozu (w środku lasu) zatrzymali się i odetchnęli.
- Mogę już sama iść? - mruknęła młoda kotka. 
- Jasne, już niedaleko - opowiedział Bursztynowa pręga. 
Zaraz po wejściu powitała ich Szare Ucho. Zabrała Porzeczkę do legowiska, a zielonooka z chłopakiem wyszli na polowanie. Zatrzymali się przy strumieniu, słońce już dawno wzeszło, lecz przez gęste korony drzew przebijały się nieliczne płomienie. Czuli że mają kogoś jeszcze bliższego niż matka, czy brat, bratnią dusze, siebie. 

Otchłań wtuliła pysk w jego rudą sierść i zamruczała cicho. Bursztynowa Pręga cieszył się tą chwilą, chciał by trwała wiecznie...


624 słowa • Bursztynowa Pręga zyskuje 6 pkt.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz