ZGROMADZENIE KLANÓW - Bursztynowa Pręga

 

Narracja trzecioosobowa 


Sylwetki kotów przemykały między drzewami brnąc w ciemność. Thiar zbliżał się do czterech drzew, na zgromadzenie. 

Gdy Klan Zachodu dotarł na polane, już czekały koty Gauerdii. Burzowa gwiazda wskoczył na głaz, trudno było nie dojrzeć jego mięśni. Nie był mały, lecz bardzo zwinny. Bursztynowa pręga był dumny, że ich klan ma  silnego,  dobrze zarządzającego klanem lidera, chciał jednak, by stosunki między Thiar i Gauerdiom rozluźnić się nieco.... Ale oni ich nie lubili, a on nie miał na to wpływu. Cierniowy Lis stawał się cieniem samego siebie, a Burzowa gwiazda choć wyglądał zadziornie, jak zawsze, to wojownik widział, że coś w nim, tam w środku chce przeprosić i zacząć od nowa. Ale duma... I te koty patrzące tymi swoimi Gauerdiowymi spojrzeniami, które mówiły  ,, Tia cały nasz Klan po umierał, a z waszego to nikt nie zginął, i wcale nie jesteśmy braćmi i nie powinniśmy się skupić na bezgwiezdnych, lepiej się na siebie obrażajmy, prawda?! "

Rudy kot wyłowił spojrzeniem wojownika, który wtedy przyszedł im z pomocą, Miedzianego głoga. 

  -Hej? - mruknął cicho. 

Kocur podskoczył z zaskoczenia i spojrzał na niego wystraszonymi oczami, jak by się spodziewał kazania, tak jak od Kruczej mgły. 

  -Dzięki... I... Sory... Ja już nie wiem... Ale dzięki, no... Ocaliliście Jastrzębią łape... I... Przekaż podziękowania temu drugiemu kotu bo jakoś... Nie było okazji... - burknął niepewnie. 

  - Tak, eee, trochę był przypał ale Krucza mgła, z nią to tak zawsze... A ten drugi kot to był Szary świt... -powiedział Miedziany głóg trochę spokojniej. 

  - Co tam? Knujesz z wrogiem? - nagle jak spod ziemi wyrosła Krucza mgła z odsłoniętymi kłami i wysunięty mi pazurami, robiła wrażenie.

- Eee, ...chyba raczej że nie! jesteśmy na zgromadzeniu, możemy rozmawiać, nie ważne z jakiego klanu pochodzimy! - Miedziany wojownik nie dał się za kłopotać. 

  - O, Bursztynowa pręga, to ty tak? Słyszałam, że zostałeś mianowany na wojownika, ciekawe jak sobie poradzisz w walce? - powiedziała kotka przesłodzone głosikiem, ale nie takim jak Nić, tylko takim wrednym i wyzywającym.

  - Uwierz, że lepiej niż myślisz, chyba, że chcesz się o tym przekonać na własnej skórze. - syknęła Otchłań która pojawiła się tu z nikąd. Kotki chyba za dobrze się nie znały, ale Pręga czół jak narasta w nich nienawiść. Postanowił jak najszybciej rozluźnić atmosferę. Wkroczył pomiędzy piękne panie. 

  - Masz śliczne imię, bardzo mi przykro, że wypominacie wszystko Burzowej gwieździe i jesteście kochani, że nam pomogliście, pa Miedziany głogu! - powiedział szybko, pewnie i uroczo, do starszej wojowniczki i dał znak Otchłani, że usuwają się z miejsca zbrodni, zanim Mgła, o ile można tak do niej mówić, zorientuje się, że młody wojownik zupełnie niewinnie ją zakłopotał. 

  - Masz tupet mały - rzuciła za nimi biało-czarna, już odrobinkę mniej nienawistnie, gdy otrząsnęła się. 

Kot odwrócić się do niej z uśmiechem, by nie pomyślała, że jest głuchy i poszedł z Morską otchłanią w stronę reszty wojowników Thiar. Większość przysłuchiwała się przywódcą.,, Ciekawe, co tym z Gauerdii siedzi w głowie" Pomyślał Pręga  ,, ale w końcu Miedziany głóg i Szary świt nam pomogli, a ta Krucza mgła, też da się coś na nią poradzić, nie jest najgorsza... Pewnie to konflikt między przywódcami i ważniakami, takimi jak ona" Dodał  ,, A może... A może ona też straciła kogoś mega dla siebie ważnego, tak jak ja tate, chciałem go pomścić, i jeśli dowiem się kto go zabił, ded, zgon na miejscu, choć by miał kilka żyć, ale nie chce obwiniać całego klanu bronił się, jego też nie obwiniam bo bronił swojego klanu, jednak co by nie było, pragnę zemsty, ona pewnie też... " - stwierdził w myślach.

Koty zaczęły się rozchodzić i zbierać w małe grupki gotowe do odejścia. Szary świt i Krucza mgła odwróceni, tak by odejść, ustawiali innych członków Gauerdii. Bursztynowa pręga porzucił myśli o słodkiej zemście, a zamiast tego spojrzał na głaz od którego wszyscy się odwrócili, lub przynajmniej ignorowali go totalnie, jako że zgromadzenie już się skończyło. 

Młody wojownik nadstawił uszu. Na głazie nadal stały dwa koty, Burzowa gwiazda pochylił się niedbale w stronę Lśniące gwiazdy. Pręga podsłuchiwał, oj tak, podsłuchiwał dwóch przywódców na zgromadzeniu. A jednak kocury mówiły tak cicho, że udało mu się do słyszeć jedynie:  ,, ... Pomoc... " ,, ... Liczyć... " ,, ... Tylko błędy... " I  ,,... Nie ma problemu... ".

Przyłapał się na powolnym przemieszczaniu się w kierunku głazu by lepiej słyszeć. 

Burzowa gwiazda zarządził powrót do obozu i już po chwili koty Thiar rozpłynęły się w ciemności. 

Rudy odnalazł partnerkę i szybko pociągnął ją na koniec powracających do obozu kotów. 

  - Burzowa gwiazda chyba przeprosił... - szepnął do Otchłani. 

  - To chyba dobrze, prawda? Może jeszcze sobię pożyjemy w pokoju, tylko nie możemy zrobić nic głupiego i uważać na bezgwiezdnych... - odpowiedziała kotka. 

  - Taaak... A co myślisz o Kruczej mgle? - spytał wojownik. 

  - Ona? - zapytała zielonooka z odrazą - ona... Mogły byśmy się dogadać chyba obie z natury jesteśmy wredne i takie... Tajemnicze - dodała zupełnie innym tonem - no ale oczywiście lojalne wobec innych klanów - dopowiedziała widząc zdziwioną minę Pręgi. 

  - Eeee... A jak Jedwabna nić, była grzeczna? - wojownik nagle zapragnął odbiec jak naj dalej od tematu polityki i zgromadzenia, a zająć się problemami  ,,Gwiezdnych" - ich małej organizacji, która miała na celu między innymi: pilnowanie Jedwabnej nici, opieka nad Czarnym futrem, który został otruty przez powyżej wymienioną kotkę oraz nie podpadanie innym klanom dążąc do pokoju.

Oczywiście Bursztynowa Pręga nie odpuścił by udziału w misjach takich jak na przykład ratowanie kotki Porzeczki, porwanej przez bezgwiezdnych. 

Klan tak szybko się rozwija, kocur zanim się obejrzał, już nie jest Bursztynem, już nie jest Bursztynową łapą, teraz jest już Bursztynową pręgą. Ojciec zginął, jest partnerka, misję ratunkowe, niedługo kociaki...,, moje życie jest PRAWIE idealne" Pomyślał. 

Zbliżali się do obozu. Na straży stał Rwący nurt. Pręga już nie mógł się doczekać, by położyć się w ciepłym legowisku.

Ale nie śnić o śmierci ojca, śnić, o pokoju w lesie, śnić o tym że będzie mógł, czuć, że każdy mieszkaniec lasu jest dla niego jak brat i, że nie ważne jak duże błędy popełnił Burzowa gwiazda w przeszłości, klany zjednoczą się przeciwko prawdziwemu nie bezpieczeństwu, bezgwiezdnym... 

I na tym skończył by się jego dzień, gdyby nie to, że musiał jeszcze przywitać się z uczniem i bratem. Oczywiście trzeba ich było z godzinę przekonywać, że opowie im wszystko jutro, zresztą, wcale nie chciał im opowiadać, znaczy, to byli dla niego przyjaciele, bardzo bliscy przyjaciele, jednak, lepiej było mu wyżalać się Otchłani. W końcu powiedział, że nie słuchał przywódców i chyłkiem wymknął się od medyczki do  legowiska wojowników. Ułożył się na posłaniu i przymkną powieki.

Chciał, by jego dzień już się skończył, trwał tak długo, kocur był zmęczony. Jednak sen nie przychodził. Zmęczenie narastało, lecz jego umysł nie chciał się wyłączyć. Na początku kot nie myślał o niczym konkretnym, lecz potem, nawiedziły go wizję, co jeśli jego kocięta zostaną osierocone? , co jeśli zostawi Otchłań? , w każdej chwili może zginąć, w każdej chwili do obozu mogą wbiec wrodzy wojownicy, miał na myśli głównie bezgwiezdnych lecz nie wykluczał żadnego klanu, każdy mógł być ich wrogiem... 

Pół godziny później do legowiska wojowników weszli Złote futro i Morska otchłań. Zapewne plotkowali z Jastrzębią łapą. Pręga udał, że śpi - nie chciał znowu z nimi rozmawiać, nie miał siły. Koty ułożyły się w legowiskach. Rudy uchylił oczy i zobaczył coś morskiego. Dopiero teraz zauważył jak bardzo trafione miała imię Morska otchłań. Kotka zamruczała cicho. Byli w legowisku we trójkę, bo koty przekazywały sobię nowinki ze zgromadzenia i dzieliły się językami korzystając z gwaru rozmów i ciepła innych członków klanu. 

  - Co jest? - usłyszał głos swojego brata

  - Jest taki słodki kiedy śpi...- szybko skłamała Otchłań. Rzuciła ostatnie spojrzenie w głąb jego Bursztynowych oczu, po czym oddaliła się o długość kociego ogona i ułożyła na swoim posłaniu. 

Czuł, jej ciepło. Sen pojawił się z nikąd i zabrał jego świadomość ze sobą.,, Będę miał koszmary? " Zdążył pomyśleć zanim odpłynął...


1258 słów • Bursztynowa Pręga zyskuje 12 pkt.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz