ZGROMADZENIE KLANÓW - Krucza Mgła


Narracja trzecioosobowa 


Od ponad kwadransu siedzieliśmy razem z Akacjowym Zmierzchem pomiędzy trzciną obserwując toczącą się przed nami kłótnie. Nie wiem czy zalicza się to pod szpiegowanie, ale w tamtym chwili nawet o tym nie myślałam. 

- Nie możesz tam pójść - powiedział Szary Świt do stojącego przed nim Lśniącej Gwiazdy. Jego rany zaczęły się już goić jednak nadal ledwo mógł się poruszać, co nie dotyczyło jego języka

- Jestem przywódcą nie mogę ciągle zaniedbywać swoich obowiązków i wchodzić Ci na głowę - odparł lider wyraźnie zniecierpliwiony

- Wcale nie wchodzisz mi na głowę, ja ŚWIETNIE daję sobie radę SAM 

- Polemizowałbym co do tego, ale niech Ci będzie. Nie zmienia to jednak faktu, że dzisiejszej nocy pojawię się na zebraniu

- Nigdzie nie idziesz 

- Stęskniłem się za moimi starymi znajomymi zwłaszcza Burzową Gwiazdą nie mogę pokazać mu, że jestem za słaby, żeby nawet przyjść na tą durną zbiórkę - odpowiedział podkreślając imię przywódcy Thiaru 

- Zachowujesz się jak dziecko - syknął powoli wychodząc z siebie Szary Świt, na co Lśniąca Gwiazda chytrze się uśmiechnął. Zastępca był z natury bardzo opanowany i nie łatwo było go rozzłościć, naszemu przywódcy jednak coraz częściej się to udawało.

- Może i tak, chciałbym Ci natomiast przypomnieć, że nie masz prawa za mnie odpowiadać. Nie po to zostałeś moim zastępcą 

- Nie mam zamiaru kłócić się z takim starym, zagorzałym idio- próbował powiedzieć Świt, ale w porę się powstrzymał. Widać było po nim, że gdyby mógł z chęcią przywiązałby starszego kocura do drzewa i nie pozwoliłby mu nawet mówić. 

- Więc może spytamy innych o zdanie? Krucza Mgło, Akacjowy Zmierzchu zamiast się nieudolnie ukrywać może zechcielibyście nam pomóc? - wypowiedział lider patrząc się centralnie na nas, przez co omal nie potknęłam się na własnym ogonie i nie wpadłam do wody. No cóż moja umiejętność maskowania najwyraźniej w świecie nie była zbyt dobra, lub Lśniąca Gwiazda miał tak znakomity węch i wzrok. Szczerze mówiąc miałam nadzieję, że to raczej ta druga opcja. 

Zmierzch poczekał aż wstanę i obaj jak skruszone kociaki wyszliśmy z kryjówki.

- Świetnie! Nie mogliśmy trafić na nikogo innego, tylko na wściekłą na życię, największą przeciwniczkę Thiara i ślepo zapatrzonego w swoją ukochaną mentorkę ucznia. To chyba pewne, że będą trzymać w twoją stronę - odpowiedział na to zastępca. Widząc go wbrew naturze miałam ochotę się roześmiać, kocur ten wytrącony z równowagi nie był zbyt częstym widokiem, więc jak kompletny idiota wpatrywałam się w jego stronę czekając na kontynuację "kazania", zamiast tego usłyszałam jednak głos Lśniącej Gwiazdy

- Szary Świcie powinieneś trochę ochłonąć, nie jesteś sobą 

- Ja- ech... Róbcie co chcecie, ale jeśli coś Ci się stanie to... to w tedy... A z resztą nieważne - odparł widocznie bijąc się z myślami szarooki - Muszę coś załatwić

Gdy tylko zastępca odszedł przywódca zabrał głos

- Przepraszam was za niego, on czasami miewa gorsze dni, ale to naprawdę dobry kot

- Wiemy o tym - odpowiedziałam spokojnie - Myślę, że to wspaniałe mieć kogoś kto tak bardzo się o Ciebie martwi 

- Dlatego właśnie jest moim zastępcą, jestem pewien, że w przyszłości gdy mnie zabraknie Gauerdia będzie miała wspaniałego przywódcę - powiedział Lśniąca Gwiazda nadal wpatrując się w miejsce w które odszedł Szary Świt - A co się was dotyczy nie powinniście nikogo podsłuchiwać, na szczęście już od jakiegoś czasu żyjemy w wolnym klanie, który nie potrzebuje szpiegów, ale jeśli przyjdzie co do czego wiem już jakie koty można na nich przeszkolić.

Stwierdził przywódca i widząc, że atmosfera nieco się rozluźniła kontynuował

- Muszę jeszcze szybko zdecydować kto poza mną, zastępcą i medykiem pójdzie na zgromadzenie, mam nadzieję, że wasza dwójka się zgodzi 

- Przykro mi, ale ja nie mogę - odparł szybko Akacjowy Zmierzch 

- Dlaczego? 

- Mianowanie. Muszę dzisiaj odbyć milczące czuwanie 

- W porządku, a ty Krucza Mgło? 

- Ja... Nie wiem czy to aby dobry pomysł

- Oczywiście, że dobry. Nie przejmuj się tym co powiedział Szary Świt, napewno przyda nam się ktoś kto w razie nagłego przypadku nie będzie bał się zaatakować - powiedział kocur i nieco ciszej dodał - Jeśli zajdzie taka konieczność musimy najpierw pozbyć się wojowników, oni w przeciwieństwie do Burzowej Gwiazdy mają jedno życie, a ten gdy nikt nie będzie zdolny do jego obrony nie będzie już tak potężny jak wcześniej - na te słowa szczerze się uśmiechnęłam, a widząc zdziwioną minę mojego byłego ucznia nie mogłam zdusić śmiechu. Przywódca pożegnał się z nami i na odchodne sugestywnie puścił do mnie oko. 

- On jest... nie wiem jak to ubrać w słowa - zaczął Akacjowy Zmierzch gdy brązowooki zniknął z naszego pola widzenia 

- Świetny. Co tu dużo mówić? To moja prawdziwa bratnia dusza - powiedziałam ze śmiechem

- Uważaj na siebie, nie wiem co grozi za romans z przywódcą, ale jego partnerka na pewno cię nie oszczędzi- odpowiedział udając poważnego wojownik 

- To raczej ty powinieneś uważać, nie wiem co grozi za wypowiadanie głupot, ale twoja była mentorka na pewno cię nie oszczędzi - stwierdziłam próbując przybrać zły wyraz twarzy, co niestety się mi nie udało bo mój towarzysz jedynie parsknął śmiechem 

- Wmawiaj to sobie, jednak ja wyraźnie widzę, że macie się ku sobie

- Łączy nas jedynie przynależność do tego samego klanu i podobne przeżycia - widząc zaciekawioną minę ucznia dodałam - on również stracił partnera, z resztą tuż po wojnie jako jedyny mnie odwiedzał i jako tako potrafił ze mną wytrzymać. Jeśli ktoś twierdzi, że teraz zachowuję się dziwnie najwyraźniej nie widział mnie wcześniej.

- Więc czysto teoretycznie teraz jest wolny? 

Widząc, że umysł kocura zatrzymał się na tym konkretnym momencie niechętnie odparłam coś w stylu "Tak" 

- w takim razie myślę, że masz u niego szansę! 

- A ja myślę, że zamiast zastanawiania się z kim zeswatać innych powinieneś szykować się do czuwania, bo chcąc nie chcąc tej nocy nie będę mogła Ci w tym towarzyszyć 

- Na klan Gwiazd! Już tak późno, chyba rzeczywiście muszę już iść, pa! - odpowiedział biegnąc w kierunku obozu, na co kpiąco się do niego uśmiechnęłam. Akacjowy Zmierzch czasami potrafi być naprawdę nieznośny, ale dziś wprawił mnie w niemałe zakłopotanie, czy ja naprawdę czuje coś do Lśniącej Gwiazdy? Nie. Próbowałam pozostać przy tej jednej odpowiedzi co powinno być łatwe jednak co chwilę odbiegałam myślami do scenariusza "A co by było gdyby?" Swoje wątpliwości względem uczuć postanowiłam natychmiast rozważyć i porzucić. Ja kochałam i kochać będę jedynie Szczawiego Ogona nawet po jego śmierci pozostanę mu wierna, natomiast przywódca napewno nie ma czasu na jak stwierdził Zmierzch "romanse", a w każdym razie napewno nie spojrzałby pod takim względem na kogoś takiego jak ja. I tej wersji się trzymajmy.


-•-


O zachodzie słońca jak zostało ustalone lider ogłosił listę kotów, których zabiera ze sobą na zgromadzenie. W ten sposób dowiedziałam się, że towarzyszyć nam będą Poranna Łapa - uczeń medyka, rzecz jasna Obłoczna Róża i Szary Świt, kilkoro uczniów, których znałam jedynie z widzenia, oraz wojownicy - Mglisty Lot, Szafirowa Chmura, Blady Kamień i Miedziany Głóg (na wspomnienie tego ostatniego nie byłam zbytnio przychylnie nastawiona, ale stwierdziłam, że i tak nic nie zmienię, co do samego kocura ten postanowił mnie ignorować) 

Zebrania zawsze odbywały się na terenie, w którym łączyły się granice wszystkich klanów. W miejscu tym spoczywała niewielka góra, na której płaski szczyt zmierzały delegacje czterech krain. Gdy zaszliśmy na miejsce zastaliśmy już przygotowany klan południa i zachodu, jednak już kilka minut później dotarł również wschód w nieco mniej licznym gronie od pozostałych. Szczególnie widoczny był brak zastępcy, który zwykle zajmował miejsce koło przywódcy. 

- Skoro już wszyscy się pojawili myślę, że pora rozpocząć - powiedziała donośnym głosem liderka Daksiny 

- W takim razie możesz zacząć Irysowa Gwiazdo - odparł Jarzębinowa Gwiazda

- Dziękuję. W minionym miesiącu mianowaliśmy na uczniów dwoje kotów, nie urodziły nam się żadne nowe potomstwo, ani nie odszedł od nas żaden dotychczasowy wojownik, podobnie  sytuacja ma się z ceremonią mianowania. 

Zaczynamy uzupełniać braki żywności po przeszłej porze nagich drzew. Na obecną chwilę nie widzimy żadnych racjonalnych form zagrożenia, poza górskim ptactwem drapieżnym, z którym jednak sobie dosyć sprawnie radzimy. 

- Dziękujemy, pozwólcie, że teraz j- próbował powiedzieć Lśniąca Gwiazda, ale został uprzedzony przez przywódcę zachodu

- Ja zabiorę głos - odparł patrząc ostro na naszego lidera rudy kocur. Reszta kotów posłusznie zamilkła, jednak wśród niektórych między innymi nas nastała dosyć napięta atmosfera 

- Jak on może być aż tak bezczelny? - spytał szeptem jakby sam do siebie Mglisty Lot. Podobnie jak mój ojciec również się nad tym zastanawiałam, jednak z biegiem czasu można się było do tego przyzwyczaić. Co natomiast nie tłumiło narastającego oburzenia. 

- W tym miesiącu mianowaliśmy na wojowników dwóch uczniów - Bursztynową Pręgę oraz Złote Futro, nie pożegnaliśmy, ani nie powitaliśmy żadnego nowego członka bractwa. Woda pitna jak i pokarm nie są dla nas problemem tak samo jak dzikie zwierzęta. Swego rodzaju niebezpieczeństwo spotkało nas jednak ze strony Bezgwiezdnych. Koty te stają się coraz bardziej agresywne względem naszej społeczności, parę dni temu ich banda porwała kociaka, którego przy pomocy grupy wojowników udało nam się odbić. Doszły nas również słuchy o rewolucji, która wśród nich nastała, nie chcemy wszczynać niepotrzebnej paniki, ani wojny, ale w obliczu zagrożenia wszelkie środki zostaną przez nas zastosowane. Poza wspomnianym pseudo klanem nic nam nie grozi - powiedział Burzowa Gwiazda, przy czym ostatnie słowa wypowiadał patrząc uważnie na Lśniącą Gwiazdę, który wściekły analizował przemówienie rywala. 

Jak przewidziałam lider Thiara nie wspomniał nawet słowem o pomocy, której udzielili mu nasi wojownicy w bójce z niewierzącymi. No ale w końcu kto by się tego po nim spodziewał? 

- Bezgwiezdni napadli również na nas - W końcu doszedł do głosu brązowooki - Poświęcenie, precyzja i zwinność naszych wojowników sprawiły jednak, że skutecznie odparli oni atak. Mogę, więc szczerze powiedzieć, że nam również nic nie grozi. Klęski żywiołowe są nam obce, a pogoda względem danej pory roku w porządku. Mianowany wojownikiem został jeden uczeń - Akacjowy Zmierch, straty własne nas nie dotyczą, nie mamy też żadnych nowych kociąt. Wody posiadamy dostatek tak samo jeśli chodzi o pożywienie. Obóz jak i legowiska po wojnie zostały w całości odbudowane. Teraz chciałbym poprosić cię Jarzębinowa Gwiazdo o zabranie głosu - powiedział szybko, podkreślając niektóre zdania bury kocur.

- Bardzo dziękuję. Sytuacja ekonomiczna u nas ma się podobnie jak w waszych przypadkach, więc nie będę się na ten temat wypowiadał. Na wojownika mianowaliśmy pieszczocha, który z dniem tym stał się prawowitym członkiem klanu. Nasz klan na chwilę obecną nie spotkał się z agresją ze strony wewnętrznej jak i zewnętrznej, jednak niedawno zaginęła moja zastępczyni - W tej chwili Burzowa Gwiazda wtrącił się do wypowiedzi lidera wschodu 

- Rozumiem, że zarządziliście już coś w sprawie jej odnalezienia? 

Swego czasu udało mi się poznać ową kotkę i sam fakt, że jej kochany ojciec, który najzwyczajniej w świecie pozbył się problemów wiążących się z jej wychowaniem oddając ją do innego klanu, a teraz ośmiela się zgrywać zmartwionego wydał mi się nad wyraz śmieszny. Chciałabym widzieć jego minę gdy dowiedział się, że Płomienne Pióro  brała udział w wojnie po naszej stronie. Widocznie iloraz inteligencji kocura nie pozwalał mu na zrozumienie, że jego dzieci mają go lekko mówiąc w głębokim poważaniu.

- Oczywiście. Patrol ratowniczy został wysłany w tej misji na przeszukanie każdej części terytorium plemienia - odpowiedział mu uprzejmie Jarzębinowa Gwiazda po czym nie czekając na odpowiedź zaczął mówić dalej - Poza tą sytuacją nie wydarzyło się u nas nic wartego omówienia. 

- W takim razie sądzę, że to pora na zakończenie naszego zebrania - odparła Irysowa Gwiazda gestem kierując swoją grupę do wyjścia. Zaiste trzeba było przyznać, że czas minął bardzo szybko, na niebie majaczył już księżyc w towarzystwie swoich wiernych towarzyszek gwiazd. 

Tam daleko (a może blisko?) za srebrną skórą mieści się Klan Gwiazdy, a w nim mieszkają wszyscy zmarli żyjący sprawiedliwie. Kto wie czy Wrzosik wraz z Szczawiowym Ogonem nie przyglądają się właśnie rozmowie przywódców. Nagle z tej perspektywy wszystko zaczęło tracić dotychczasowy sens, intrygi ziemskie zdawały się być oddalone od tego upragnionego miejsca wszystkich wierzących o wiele tysięcy kilometrów! Świat w nocy wydawał się taki cichy, spokojny i pełen poczucia nostalgii, konflikty zdawały się być czystą głupotą, a umysł zaczynał pojmować coraz więcej rzeczy i spraw o których wcześniej nam się nie śniło. A przynajmniej tak można było powiedzieć o mnie, zdecydowanie ta pora dnia była moją ulubioną, wspomnienia, które podczas samotnych nocy wracały do mnie nie sprawiały już w moim przypadku negatywnych odczuć, a czystą radość i chęć odkrycia nieznanego.

Czas przestaje się liczyć gdy stoimy w miejscu...


1968 słów • Krucza Mgła zyskuje 19 pkt.



1 komentarz:

  1. Szary Świcie nie jesteś sobą kiedy jesteś głodny - zjedz Snickersa
    Muszę powiedzieć, że Krucza Mgła przynajmniej w moim odczuciu robi się coraz ciekawszą postacią. (Jednak teraz to ja już pojęcia nie mam z kim ją shipować xD)

    OdpowiedzUsuń